m

profilki
profilki
profilki
profilki

poniedziałek, 26 września 2016

#CzarnyProtest


Miałam pisać o wrzosach w kulturze celtyckie i normańskiej, ale jestem tak wkurzona na obecną sytuacje kobiet, że wulgarne słowa aż cisną się na usta. Dlatego wolę o tym napisać i pojechać na politykę naszego państwa. Siedzenie w milczeniu i patrzenie na rozwój sytuacji nic nie da. 
O tym, że w naszym kraju jest coraz gorzej wie każdy kto nie jest głupi i ślepy. Nie głosowałam na PIS i nigdy zamierzam, zwłaszcza po tym jaki cios zadał wszystkim kobietom w Polsce, które chcą mieć prawo decydowania o własnym ciele. Chcą nam kobietom zabrać to prawo. A to już jest cios poniżej pasa!! Od tygodni wiadomo co się dzieje. Mówią o tym media telewizyjne i internet. Rząd chce całkowitego zakazu aborcji. I nie chce rządnego "ale" w tej kwestii!! Nie bierze w pod uwagę przeciwności losu, a wiadomo że życie płata nam figle i mogą nas spotkać różne tragedie.
21 wrześnie rozpoczęła się inicjatywa, w której osoby biorące w niej udział ubrały się na czarno, aby zamanifestować swój protest na ulicach, w szkole, w pracy i w internecie. 

#CzarnyProtest NIE dla barbarzyństwa wobec Kobiet!


To okrutne i nieludzkie prawo będzie zagrażało każdej z nas. Nie chcemy żyć w kraju, w którym przy łóżku ciężarnej kobiety czuwa policjant i prokurator, gdzie każde poronienie kończy się śledztwem, gdzie zgwałcone dziewczynki zmuszane są do rodzenia dzieci swoich gwałcicieli.
W środę, w dzień rozpoczęcia obrad Sejmu, ubierzmy się na czarno. Każda z nas może symbolicznie zamanifestować sprzeciw – w domu, w pracy, na spacerze, w szkole, w internecie. Pokażmy, że nie godzimy się na odbieranie nam prawa do zdrowia, do bezpieczeństwa, do godności i szacunku. Pokażmy naszą siłę, nasz sprzeciw, naszą solidarność. Zrób sobie zdjęcie, dodaj do wydarzenia albo wrzuć do siebie na profil z hasztagiem #CzarnyProtest.
Nie zgadzajmy się na życie w strachu, na cierpienie i lęk. Nie zgadzajmy się na tortury zamiast opieki, zastraszanie zamiast wsparcia. Na odbieranie nam głosu, na decydowanie o nas wbrew naszym sumieniom. Dołącz do Czarnego Protestu. Nie chcą nas słuchać, niech nas zobaczą!
– apelują organizatorki z partii Razem.

Sytuacja jest o tyle poważna, że ponoć chcą karać kobiety 5-letnim więzieniem za nieumyślne poronienie. Przecież to absurd! 
Jak można wsadzić do więzienia kobietę, która nie jest w stanie donosić ciąży. 
Nastoletnie dziewczynki chcą zmusić do rodzenia dzieci swoich oprawców. A jeszcze przed chwilą oburzali się, że dzieci rodzą dzieci - "no jak tak można?!". Gdzie tu logika? A nie zapomniałam, że naszym politykom jej brakuje. Choć z drugiej strony to cwaniaki, oni wiedzą co robią. Nigdy nie robią czegoś dobrego dla swoich obywateli, tylko wszystko na swoją korzyść. Nie pojmuje tylko jaką korzyść da im całkowity zakaz aborcji. Wszyscy politycy ci za całkowity zakazem aborcji są pro-life. Ja rozumiem chronić ludzkie życie, ale dlaczego nikt nie jest za ochroną życia kobiety kiedy ciąża jej zagraża. I ma być z góry skazana na śmierć. Bo nie może usunąć ciąży. To jest dopiero sk**********o. 
Co jeszcze chcą nam zabrać? Może prawo do głosowania, skoro chcą nam odebrać decydowania o własnym życiu, zdrowiu i ciału.
Chcą z nas zrobić inkubator - worek do rodzenia dzieci. Uprzedmiotawiają nas kobiety. Nie liczą się z nami, nie traktują nas jak człowieka. A kościół katolicki chce z nas zrobić męczennice bez naszej własnej woli. Gdyby mogli to pewnie uwiązaliby nas na smyczy i traktowali gorzej jak psa. Chociaż chyba już to zrobili. 



Ale ja nie jestem psem, mnie nie da się wytresować, nie będę grzecznie i posłusznie patrzeć i podporządkowywać się temu co rząd chce. Co zabrania obywatelkom niczym właściciel, który zabrania swojemu psu szczekania zakładając mu kaganiec i przywiązując do budy, aby był posłuszny. Nie jestem suką, tylko wilczycą. I ja chce odzyskać swoje poczucie wolności.
Chce mieć pewność, że kiedy stanie mi się krzywda albo moje zdrowie lub życie będzie zagrożone to prawo stanie po mojej stronie i będzie wyrozumiałe a nie przeciwko mnie i będzie osądzać jak morderce. Tak jakbyśmy były gorszej kategorii. 
"Kiedy przydarza się innym, mówisz - to smutne, ale biedactwo. Jednak, gdy Ciebie to spotyka odczuwasz wszystko inaczej. Zaczęło się od drobnostki, urosło z czasem. Przyjaciele których kochałeś i sądziłeś, że znasz, po prostu zniknęli. Dziwne uczucie. Błogosławieństwo czy przekleństwo."
Choć cytat, dotyczy nieco innej sytuacji, to myślę, że uczy tego samego w każdej innej kiedy jest się ofiarą.
Bo kiedy dotknie którąś z nas tragedia jak np. gwałt, nieoczekiwane poronienie albo gdy lekarz oznajmi takiej kobiecie, że dziecko ma poważną chorobę genetyczną i albo nie pożyje długo  i umrze w mękach i bólu albo czeka go życie z kalectwem do końca życia w okropnych warunkach - to usłyszysz "to smutne, ale biedactwo". Tylko współczucie we słowach od innych, a prawdziwej pomocy znikąd nie uświadczy. Bo nawet jeśli taka kobieta urodzi chore i zdeformowane dziecko - to albo będzie wytykana palcami i szykanowana słowami "patrz urodziła potwora" albo dostanie fałszywą litość i troskę pod publikę.
Czy to tak trudno dzisiaj postarać się o odrobinę empatii? Czy to tak trudno postawić się na czyimś miejscu i okazać nieco zrozumienia? Postawcie się na miejscu kobiety, która musi urodzić niepełnosprawne dziecko, której nie stać na leki i leczenia i rehabilitacje i ledwo wiąże koniec z końcem. Postawcie się na miejscu dziecka, którego ciało jest jego własnym więzieniem i a jego dzieciństwo to szpitale, ciągłe operacje. Nie twierdze, że każde niepełnosprawne dziecko trzeba usunąć. Bo są niepełnosprawne dzieci, które potrafią być szczęśliwe, codziennie walcząc ze swoją chorobą i pokonując przeciwności losu. Ale rodzai niepełnosprawności jest tyle co samych niepełnosprawnych. Każda inna i każda uciążliwa na swój sposób. Są tacy, którzy nie potrafią normalne egzystować bez pomocy specjalistycznych maszyn, wegetując niczym roślina. Co jest poniżej godności życia ludzkiego. A czy ktoś pomyślał co stanie się z dzieckiem po śmierci dziadków i rodziców. Zostanie samo na pastwę losu i kto się nim zajmie? Państwo, które daje takim rodzinom marne pieniądze, które nie chce takim niepełnosprawnym dać pracy? Postawcie się na miejscu kobiety, której ciąża jest zagrożona i zagraża jej życiu. Zostaje skazana na śmierć, osieracając w ten sposób np. dwójkę małych dzieci.


MY BODY. MY DECISION! - Moje ciało, moja decyzja! 

Ale ja wciąż jeszcze mam wybór. Wcale nie muszę urodzić dziecka z poważnymi wadami genetycznymi i wcale nie muszę " urodzić dziecka martwa". Bo to moje ciało. Jeśli zechce kiedyś założyć rodzinę i mieć dziecko, to na pewno nie tu w Polsce. Jest mnóstwo krajów, w których aborcja jest legalna. Mogę się wyprowadzić. Ale na pewno nie wydam na świat dziecka w Polsce. A jeśli moje życie potoczy się tak a nie inaczej, że w Polsce pozostać będę musiała, to zawsze jest jeszcze adopcja. 
Cieszy mnie fakt, że z inicjatywy ludzi rozumnych stworzono #CZARNYPROTEST, ale jestem realistką i wiem, że samo ubranie się na czarno i pokazanie tego w pracy, w szkole, na spacerze czy w internecie nie do końca może starczyć. Bo szczerze co sobie z tego zrobią politycy zwolennicy pro-life, że przyjdziemy pod sejm ubrani na czarno i będziemy krzyczeć. Nie wiem, oświećcie mnie, ale nie przypominam sobie, aby jakikolwiek protest zdziałał cuda w Polsce i coś zmienił w naszym kraju. Tutaj chyba potrzeba bardziej zdecydowanego kroku. Ale potrzeba nam też ludzi, którzy potrafiliby nas zmotywować do tych działań, do skutecznego ataku. Takich ludzi jak np. pół legendarna tarczowniczka Lagertha, która okazała się mieć bardziej męską odwagę niż nie jeden wiking. To przecież dzięki jej odwadze i determinacji za czasów Ragnara wikingowie wygrali jedną z bitew. Takich jak celtycka Królowa Boudicca, która po tym jak ją wychłostano a jej dwie córki zostały zgwałcone przez rzymskich żołnierzy - pokazała, że nie warto z nią zadzierać i że potrafi być bardzo mściwa. Doprowadziła do porozumienia między plemionami brytów i poprowadziła powstanie. Napadła na Calumodunum, Londinium i Verulanium. W tych trzech miastach dzięki Boudice celtowie w zemście wymordowali od 50 do 80 tys. Rzymian. Czy nie tego też uczy nas historia, że nie warto czasem zadzierać z kobietami?

Nawet jeśli zwolennicy całkowitego zakazu aborcji nie chcą słuchać zwykłych ludzi, to niech chociaż posłuchają co mają do powiedzenia ludzie, którzy życie i śmierć znają od podszewki jak np. lekarze a m. in. prof. Romuald Dębski. Poniżej zamieszczam wybrane przeze mnie fragmenty wywiadu z panem profesorem. 


- Według konserwatystów matka ma być worem na urodzenie zapłodnionej komórki jajowej. Chronią komórkę, zapominają o prawach kobiety - tak ginekolog prof. Romuald Dębski kwituje projekt zaostrzenia ustawy aborcyjnej.


Jadąc do pana pomyślałem sobie tak: dwóch facetów będzie gadać o tym, że inni faceci chcą ograniczyć prawa kobiet. Znowu.
- Zgadza się. A kobiety w wieku rozrodczym mają najmniej do powiedzenia. To, co leży w Sejmie - projekt zaostrzenia przepisów aborcyjnych - to jest ograniczenie ich praw. Forsują je ludzie, których to osobiście nigdy nie dotyczyło albo już nie dotyczy.
[....]
- W Wielkiej Brytanii rozwiązano to prosto: żeby otworzyć specjalizację ginekologiczno-położniczą, trzeba złożyć deklarację, że się będzie postępowało zgodnie z wiedzą medyczną, a nie z innymi uwarunkowaniami.
Czyli można?
- Można. I dla mnie to jest kluczowa sprawa. Problem mojego pacjenta czy pacjentki rozpatruję przez pryzmat wiedzy medycznej. Przez pryzmat moralny to mogę sobie rozpatrywać mój własny stosunek do samego siebie. Tu jest sytuacja lekarz - pacjent. I jeżeli pacjent deklaruje, że chce wybrać takie czy inne rozwiązanie, to moim obowiązkiem jest postępować zgodnie z polskim prawem i wiedzą medyczną, a nie zasłaniać się klauzulą sumienia.
Wiem, że nie potrafiłbym takiej decyzji podjąć. Nie mógłbym być lekarzem ginekologiem.
- Nie mógłby pan. Ale też trzeba znać drugi koniec.
Tego kija?
- Tak.
A jak ten drugi koniec wygląda?
- Jak poród z ciąży akranialnej, gdy płód nie ma kości pokrywy czaszki. Jak poród z ciąży z agenezją (brakiem - przyp. red.) nerek. Jak konsekwencje zespołu Pataua (m.in. wady narządu wzroku, rozszczep wargi lub podniebienia, anomalie kończyn, wady sercowo-naczyniowe i inne - przyp. red.). Jak konsekwencje zespołu Downa.
Powiedzmy jakie.
- W ogromnej większości są to dzieci na pewnym etapie bardzo kochane. Dzięki postępowi medycyny całkiem długo żyją. A potem umiera babcia. A potem umiera mama. A potem umiera tata - jeśli jest. Rodziny się rozpadają, bardzo często niestety nie wytrzymują tego mężczyźni, często mama zostaje sama z dzieckiem. Albo zostaje samo dziecko. Trafia wtedy do ośrodków, gdzie obcy się niby nim zajmują.
Tylko wie pan, że dla zwolenników całkowitego zakazu aborcji nie jest to argument.
- Ale ja mam do nich jedną, prostą prośbę. Niech ktoś z nich przyjdzie i zadeklaruje: adoptuję dziecko pana pacjentki z zespołem Downa. Natychmiast namówię tę pacjentkę do tego, żeby ona to dziecko urodziła i oddała do adopcji. Do tej pory nikt z ruchów pro-life czegoś takiego nie zrobił. Czekam na listę posłów pro-life, które adoptują dziecko z zespołem Downa. Natychmiast będziemy walczyli, żeby te dzieci się urodziły. A teraz mogę tylko poinformować pacjentów, że ich dziecko będzie miało to schorzenie.
Odsyłałem kiedyś przyszłych rodziców, którym miało się urodzić dziecko z zespołem Downa, do przedszkoli integracyjnych - żeby poznali i zrozumieli, na czym to polega. Przestałem to robić. Wie pan, dlaczego? Bo miałem poczucie, że pośrednio namawiam tych rodziców do aborcji. Każda osoba, która zobaczyła gromadkę takich dzieci, przychodziła z decyzją o przerwaniu ciąży. Bo ogromna większość kobiet ciążę z downem przerywa.
Dlaczego?
- Nie widzą możliwości opieki nad takim dzieckiem. Bo to jest tak naprawdę totalne wywrócenie im życia.
Ale motywują swoją decyzję swoim życiem? Że to ich, a nie dziecka, życie będzie ciężkie?
- Oczywiście są osoby, które takie zobowiązanie podejmą. Ale jest ich mało. Gdy ludzie mają świadomość, że to decyzja na całe życie, często oznaczająca dla jednego z rodziców rezygnację z pracy... Wie pan ile zasiłku dostaje miesięcznie kobieta, gdy decyduje się rzucić pracę, by opiekować się dzieckiem?
Chyba wolę nie wiedzieć.
- Około 1700 zł miesięcznie na utrzymanie siebie i dziecka. Znacznie częściej spotykam się z podejmowaniem decyzji o kontynuacji ciąży z potężnym uszkodzeniem, gdy wiadomo jest, że to dziecko dość szybko umrze. Dla ludzi decyzja w tę czy w tamtą stronę jest bardzo trudna. A tu - choć to, przyznaję, brutalne - wiadomo, że natura prędzej czy później zadziała sama.
Cały wywiad mieści się w linku obok: Wywiad Gazeta.pl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

!Uwaga!

Jeśli nie masz zamiaru pozostawić po sobie sensownego komentarza to daruj sobie spamy. Zapewniam cie, że go zignoruję lub skasuje.

Szukaj na tym blogu