Halloween, jedno z najbardziej popularnych wydarzeń na całym świecie.
Ma swoich zwolenników przede wszystkim u dzieci i młodzieży, bo to nic innego
jak niesamowita zabawa. Ale znajdą się też dorośli, którzy równie jak młodzi
traktują to jako świetną rozrywkę, tylko tych odbiorców jest znacznie mniej.
Niestety święto to ma również przeciwników, głównie nim są chrześcijanie a co
za tym idzie kościół katolicki, który określa ten zwyczaj jako satanistyczny. I
głosi, że obchody tego święta to ciężki grzech. Co jest krzywdzące moim
zdaniem, bo z szatanem nie ma absolutnie nic wspólnego. Ośmielę się stwierdzić,
że pewnie niektórzy z was sądzą, że kościół katolicki nie lubi halloween,
ponieważ kłuci się ze świętem, który jest następnego dnia czyli Wszystkich
Świętych. Dzień w którym wszyscy tak naprawdę powinni zachować spokój i ciszę, aby
skupić się na zmarłych już im bliskich osób. Czyli dać się ogarnąć smutkowi, a
to nie idzie w parzę zabawą, która odbyła się dzień przed. Kościół nie tylko
twierdzi, że owe halloween nie tylko zbliża nas do szatana, ale też sprawia, że
zapominamy o naszych zmarłych. Ja myślę, że prawda jest trochę inna.
Wszyscy halloween kojarzą wyciętymi dyniami, ze słodyczami i chodzeniem po domach czyli słynne „cukierek albo psikus” , oglądaniem horrorów
ze znajomymi w domu albo w kinie, no i przede
wszystkim z przerażającymi strojami rodem z horrorów. Bo mniej więcej to
właśnie widzę kiedy tego dnia przechadzam się po ulicy. Ludzi przebranych za
postacie znane z horrorów jak np. Freddy Krueger, Michael
Myers, Samara, czy za postacie bardziej ogólne jak wampiry,
wilkołaki, wiedźmy, duchy itp. Itd. Ewentualnie są jeszcze tacy co sami coś wykreują
pozostaną oryginalni albo ograniczają swoje pomysły do poplamionego ubrania sztuczną
krwią i chodzenie z sztuczną piłą mechaniczną, czy noże wbitym w głowie i to
tyle.
Jeśli bym
zapytała ludzi skąd pochodzi to słynne święto Halloween. W odpowiedzi
usłyszałabym „ ty głupia, to oczywiste, że z Ameryki”. Niestety nic bardziej
mylnego. Pewnie was to zaboli albo nie, ale wcale nie z USA tylko znacznie nam
bliższego kraju – Irlandii. Z Ameryki do nas przywędrowała i to wersja skomercjalizowane. Nie mające za wiele
wspólnego z oryginałem.
Do Stanów Zjednoczonych Halloween przywędrowało w latach 40
XIX wieku za sprawą imigrantów z Irlandii, co spowodowało wzrost
zainteresowania mitologią, obrzędowością przedchrześcijańską i ogólnie –
światem pozaziemskim. Nazywano je „Celtyckim Nowym Rokiem” i przypinano mroczne
celtyckie legendy i zyskało rzeszę fanów.
Nazwa Halloween pochodzi od wyrażenia „All Hallows’
Eve”, co oznacza Wigilię Wszystkich Świętych, kiedy to ludzie modlili się za
zmarłych przed dniem Wszystkich Świętych 1 listopada.
Pierwotna nazwa tego święta
brzmi Samhain zwane też czasem wigilią Samhain. Jest to święto typowo pogańskie, a dokładnie obrzęd. Samhain było
najważniejszym celtyckim świętem związanym z zakończeniem żniw i roku.
Obchodzone wedle kalendarza celtyckiego w nocy z 31 października na 1
listopada. I podobnie jak Słowianie czcili duchy przodków.
Nazwa
Samhain pochodzi z języka staro celtyckiego gaelickie Samhainn lub Samhuinn, a w innej formie – Sauin –
oznacza po prostu listopad. Inne określenia, z którymi możemy się
spotkać w literaturze, oznaczają „Noc Samhain” (noc 31 października) lub święto
1 listopada, kiedy to ogłaszano „koniec lata”.Nieuchronnie natura zatacza krąg.
Lato w końcu się kończy, ziemia powoli zaczyna obumierać. Ciepło, które
porażało radością słabnie. Nadejście mroku
jest nieuniknione. Natura traci swą życiodajną moc. Cykl życia wypełni się wraz
z nastaniem Samhain. Tak właśnie Celtowie widzieli kolejne pory roku.
Święto
Samhain było jednym z najważniejszych wydarzeń wyznaczających cykl pór roku
obok obok Beltaine (święta przesilenia letniego), Imbolc
(lub Imbolg – święto początku wiosny) i Lughnasadh (lub Lunasa – święto
rozpoczęcia zbiorów letnich).
Często wspomniany w literaturze i mitach irlandzkich. Wiele
lat temu był to czas (niekoniecznie 31 października), kiedy do natury wkracza
zima. Wigilia Smahain jednoczyła w sobie różne kulty i obrządki. Wyobraźnia
podsuwała Celtom historie o istotach zza światów, które rozpoczynały swoje
ciche życie, kiedy ludzie zamykali się w ciepłych domach. W święto Samhain,
podobnie jak w Beltaine, zapalano ogniska w które rzucano kości i zwierzęce
resztki. Wierzono, że przejście pomiędzy dwoma płonącymi stosami kości
oczyszcza i ochroni przed „atakami” z świata nierealnego. Celtowie
wierzyli, że w Beltaine i Samhain otwierają się drzwi do świata nieziemskiego
zwanego „Sidhe” (o którym mowa m.in. w irlandzkim eposie „The Boyhood Deeds of
Fion” – jedno z najważniejszych źródeł irlandzkiej mitologii).
Podobnie, jak podczas słowiańskich Dziadów, ustawiano więc
stoły z jedzeniem dla zmarłych, duchów i innych istot pozaziemskich.
Z tej okazji ludzie gasili ognie w domostwie, zimny dom
oznaczał niegościnność co miało oznaczać dla ducha, że nie jest zaproszony do
domu, a wszystko po to aby się nimi nie
interesowały. Dla dodatkowego podstępu wystawiali jedzenie na zewnątrz, by
duchy nie czuły się zainteresowane błądzeniem po zaciemnionej okolicy.
Tego dnia nie strojono od alkoholu, epizody pijaństwa były
wręcz połączone z tym świętem. Chyba w każdym pogańskim świecie jest dużo
alkoholu.
Ludzie
mieli więc swoje sposoby na odstraszenie duchów i uchronienie się przed ich
mocą. Celtowie zbierali się w liczne grupy, nikt nie mógł być samotny, bo wtedy
byłby narażony na atak złych duchów! Dobre duchy jednak nie miały złych
zamiarów i te zapraszano do stołu, na uroczystą kolację. W te dni składano
także ofiary ze zwierząt by bóstwa były łaskawe w czasie nadchodzącej zimy. Czy
wśród ofiar byli także ludzie? Badacze podejrzewają, ze tak. Palono również
ogniska, które, miały tworzyć drogę i w ten sposób pomóc duszom wyjść z miejsc
zamieszkałych przez ludzi.
W czasie obchodu tego święta miano ofiarowywać bóstwu o
imieniu Cromm Cruaich wszystko co jest pierworodne.
Dom wodza miał być podpalany, a on sam – symbolicznie
zabijany, po to, aby o świcie pierwszego dnia nowego roku mógł odrodzić się na
nowo.
Celtyccy druidzi (nosili czarne
stroje oraz duże maski z rzepy, brukwi, ponacinane na podobieństwo demonów) wierzyli, że w dzień Samhain zaciera się granica
między zaświatem a światem ludzi żyjących. Duchom dobrym jak i złym łatwiej
wtedy było się przedostać do świata żywych.
„Duchy przodków
czczono i zapraszano do domów, złe duchy zaś odstraszano. Sądzi się, iż właśnie
z potrzeby odstraszania złych duchów wywodzi się zwyczaj przebierania się w ów
dzień w dziwaczne stroje i zakładania masek.”
Palono też w tym
czasie ogniska i palono latarnie, które miały wskazywać drogę dobrym duchom,
zaś złym – służyć za coś odstraszającego. Paląc chciano dodawać słońcu sił
do walki z ciemnością i chłodem. Wokół ognisk odbywały tańce śmierci. To
chyba stąd te palące się dynie zwana inaczej Jack-o’-lantern, pierwotnie
jednak nie drążono jej Zdyni tylko z brukwi, ziemniaki, buraki oraz rzodkiew. Dla
irlandzkich chłopów latarnia Jack-o’-lantern oznaczała błędne ogniki
uważane za dusze zmarłych.
„W I poł. IX w. pod
wpływem chrześcijaństwa zwyczaj Sanhaim zaczął zanikać, gdy uroczystość
Wszystkich Świętych została przeniesiona z maja na 1 listopada. Kościoły
chrześcijańskie przeciwstawiły się obchodzeniu Halloween wprowadzając Dzień
Zaduszny. Święto w 998 roku wprowadził św. Odylon, francuski benedyktyn i
przełożony opactwa w Cluny. W XIV wieku wspomnienie Wszystkich Wiernych
Zmarłych zostało wprowadzone do liturgii rzymskiej i upowszechnione w całym
Kościele.” – Tak chrześcijanie mają ten zwyczaj zabierania wszystkiego
co nie swoje i przypisaniu sobie jako, że to ich.
Jako jedne z
ważniejszych świąt roku, Samhain obchodzą wyznawcy neopogańskiego Wicca. Słowiańskim odpowiednikiem tego święta są Dziady, który w bardzo podobny sposób obchodzili to święto. Nie wiem jak wy, ale uważam, że tradycyjny zwyczaj spędzania tego dnia jest znacznie bardziej klimatyczny niż jego przerobiona i skomercjalizowana wersja. Myślę, że w przyszłym roku postaram się go spędzić w bardziej pogańskim stylu, wykluczając oczywiście krzywdzenie biednych zwierzątek. Ciekawe jak dzisiaj wyglądałyby nasze "Dziady", gdyby Mieszko I nie wyrzekłby się naszej pierwotnej religii z powodu narastającego zagrożenia ze strony Ottona. Swoją drogą czasami nie mogę pojąć dlaczego Europa, niegdyś całkowicie pogańska dała się tak łatwo schrystianizować. Tak wiem, że historia to jakoś tłumaczy, ale jednak jest to dla mnie rzecz irytująca. Nie powiem ubolewam nad tym. A czasami wnerwia mnie jak słyszę typowe patriotyczne śpiewki, że katolicyzm to nasza pierwotna religia. Nóż w kieszeni mi się otwiera jak to słyszę.
To światło...
To życie...
Ta siła...
To żniwo...
Wdzięczność.
W świetle czterech księżyców
Rogaty uda się na spoczynek...
To życie...
Ta siła...
To żniwo...
Wdzięczność.
W świetle czterech księżyców
Rogaty uda się na spoczynek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz