m

profilki
profilki
profilki
profilki

niedziela, 1 listopada 2015

Samhain, czyli prawdziwe korzenie halloween


Halloween, jedno z najbardziej popularnych wydarzeń na całym świecie. Ma swoich zwolenników przede wszystkim u dzieci i młodzieży, bo to nic innego jak niesamowita zabawa. Ale znajdą się też dorośli, którzy równie jak młodzi traktują to jako świetną rozrywkę, tylko tych odbiorców jest znacznie mniej. Niestety święto to ma również przeciwników, głównie nim są chrześcijanie a co za tym idzie kościół katolicki, który określa ten zwyczaj jako satanistyczny. I głosi, że obchody tego święta to ciężki grzech. Co jest krzywdzące moim zdaniem, bo z szatanem nie ma absolutnie nic wspólnego. Ośmielę się stwierdzić, że pewnie niektórzy z was sądzą, że kościół katolicki nie lubi halloween, ponieważ kłuci się ze świętem, który jest następnego dnia czyli Wszystkich Świętych. Dzień w którym wszyscy tak naprawdę powinni zachować spokój i ciszę, aby skupić się na zmarłych już im bliskich osób. Czyli dać się ogarnąć smutkowi, a to nie idzie w parzę zabawą, która odbyła się dzień przed. Kościół nie tylko twierdzi, że owe halloween nie tylko zbliża nas do szatana, ale też sprawia, że zapominamy o naszych zmarłych. Ja myślę, że prawda jest trochę inna.

Wszyscy halloween kojarzą wyciętymi dyniami, ze słodyczami  i chodzeniem po domach czyli słynne  „cukierek albo psikus” , oglądaniem horrorów ze znajomymi w domu albo w kinie,  no i przede wszystkim z przerażającymi strojami rodem z horrorów. Bo mniej więcej to właśnie widzę kiedy tego dnia przechadzam się po ulicy. Ludzi przebranych za postacie znane z horrorów jak np. Freddy Krueger, Michael Myers, Samara, czy za postacie bardziej ogólne jak wampiry, wilkołaki, wiedźmy, duchy itp. Itd. Ewentualnie są jeszcze tacy co sami coś wykreują pozostaną oryginalni albo ograniczają swoje pomysły do poplamionego ubrania sztuczną krwią i chodzenie z sztuczną piłą mechaniczną, czy noże wbitym w głowie i to tyle.
Jeśli bym zapytała ludzi skąd pochodzi to słynne święto Halloween. W odpowiedzi usłyszałabym „ ty głupia, to oczywiste, że z Ameryki”. Niestety nic bardziej mylnego. Pewnie was to zaboli albo nie, ale wcale nie z USA tylko znacznie nam bliższego kraju – Irlandii. Z Ameryki do nas przywędrowała i to wersja  skomercjalizowane. Nie mające za wiele wspólnego z oryginałem.
Do Stanów Zjednoczonych Halloween przywędrowało w latach 40 XIX wieku za sprawą imigrantów z Irlandii, co spowodowało wzrost zainteresowania mitologią, obrzędowością przedchrześcijańską i ogólnie – światem pozaziemskim. Nazywano je „Celtyckim Nowym Rokiem” i przypinano mroczne celtyckie legendy i zyskało rzeszę fanów.

       Nazwa Halloween pochodzi od wyrażenia „All Hallows’ Eve”, co oznacza Wigilię Wszystkich Świętych, kiedy to ludzie modlili się za zmarłych przed dniem Wszystkich Świętych 1 listopada.
                Pierwotna nazwa tego święta brzmi Samhain zwane też czasem wigilią Samhain. Jest to święto typowo pogańskie, a dokładnie obrzęd. Samhain było najważniejszym celtyckim świętem związanym z zakończeniem żniw i roku. Obchodzone wedle kalendarza celtyckiego w nocy z 31 października na 1 listopada. I podobnie jak Słowianie czcili duchy przodków.
Nazwa Samhain pochodzi z języka staro celtyckiego gaelickie Samhainn lub Samhuinn, a w innej formie – Sauin – oznacza po prostu listopad. Inne określenia, z którymi możemy się spotkać w literaturze, oznaczają „Noc Samhain” (noc 31 października) lub święto 1 listopada, kiedy to ogłaszano „koniec lata”.Nieuchronnie natura zatacza krąg. Lato w końcu się kończy, ziemia powoli zaczyna obumierać. Ciepło, które porażało radością słabnie. Nadejście mroku jest nieuniknione. Natura traci swą życiodajną moc. Cykl życia wypełni się wraz z nastaniem Samhain. Tak właśnie Celtowie widzieli kolejne pory roku.
Święto Samhain było jednym z najważniejszych wydarzeń wyznaczających cykl pór roku obok obok Beltaine (święta przesilenia letniego), Imbolc (lub Imbolg – święto początku wiosny) i Lughnasadh (lub Lunasa – święto rozpoczęcia zbiorów letnich).
Często wspomniany w literaturze i mitach irlandzkich. Wiele lat temu był to czas (niekoniecznie 31 października), kiedy do natury wkracza zima. Wigilia Smahain jednoczyła w sobie różne kulty i obrządki. Wyobraźnia podsuwała Celtom historie o istotach zza światów, które rozpoczynały swoje ciche życie, kiedy ludzie zamykali się w ciepłych domach. W święto Samhain, podobnie jak w Beltaine, zapalano ogniska w które rzucano kości i zwierzęce resztki. Wierzono, że przejście pomiędzy dwoma płonącymi stosami kości oczyszcza i ochroni przed „atakami” z świata nierealnego. Celtowie wierzyli, że w Beltaine i Samhain otwierają się drzwi do świata nieziemskiego zwanego „Sidhe” (o którym mowa m.in. w irlandzkim eposie „The Boyhood Deeds of Fion” – jedno z najważniejszych źródeł irlandzkiej mitologii).
Podobnie, jak podczas słowiańskich Dziadów, ustawiano więc stoły z jedzeniem dla zmarłych, duchów i innych istot pozaziemskich.
Z tej okazji ludzie gasili ognie w domostwie, zimny dom oznaczał niegościnność co miało oznaczać dla ducha, że nie jest zaproszony do domu,  a wszystko po to aby się nimi nie interesowały. Dla dodatkowego podstępu wystawiali jedzenie na zewnątrz, by duchy nie czuły się zainteresowane błądzeniem po zaciemnionej okolicy.
Tego dnia nie strojono od alkoholu, epizody pijaństwa były wręcz połączone z tym świętem. Chyba w każdym pogańskim świecie jest dużo alkoholu.
Ludzie mieli więc swoje sposoby na odstraszenie duchów i uchronienie się przed ich mocą. Celtowie zbierali się w liczne grupy, nikt nie mógł być samotny, bo wtedy byłby narażony na atak złych duchów! Dobre duchy jednak nie miały złych zamiarów i te zapraszano do stołu, na uroczystą kolację. W te dni składano także ofiary ze zwierząt by bóstwa były łaskawe w czasie nadchodzącej zimy. Czy wśród ofiar byli także ludzie? Badacze podejrzewają, ze tak. Palono również ogniska, które, miały tworzyć drogę i w ten sposób pomóc duszom wyjść z miejsc zamieszkałych przez ludzi.

W czasie obchodu tego święta miano ofiarowywać bóstwu o imieniu Cromm Cruaich wszystko co jest pierworodne.
Dom wodza miał być podpalany, a on sam – symbolicznie zabijany, po to, aby o świcie pierwszego dnia nowego roku mógł odrodzić się na nowo.
Celtyccy druidzi (nosili czarne stroje oraz duże maski z rzepy, brukwi, ponacinane na podobieństwo demonów) wierzyli, że w dzień Samhain zaciera się granica między zaświatem a światem ludzi żyjących. Duchom dobrym jak i złym łatwiej wtedy było się przedostać do świata żywych.
„Duchy przodków czczono i zapraszano do domów, złe duchy zaś odstraszano. Sądzi się, iż właśnie z potrzeby odstraszania złych duchów wywodzi się zwyczaj przebierania się w ów dzień w dziwaczne stroje i zakładania masek.
Palono też w tym czasie ogniska i palono latarnie, które miały wskazywać drogę dobrym duchom, zaś złym – służyć za coś odstraszającego. Paląc chciano dodawać słońcu sił do walki z ciemnością i chłodem. Wokół ognisk odbywały tańce śmierci. To chyba stąd te palące się dynie zwana inaczej Jack-o’-lantern, pierwotnie jednak nie drążono jej Zdyni tylko z brukwi, ziemniaki, buraki oraz rzodkiew. Dla irlandzkich chłopów latarnia Jack-o’-lantern oznaczała błędne ogniki uważane za dusze zmarłych.


„W I poł. IX w. pod wpływem chrześcijaństwa zwyczaj Sanhaim zaczął zanikać, gdy uroczystość Wszystkich Świętych została przeniesiona z maja na 1 listopada. Kościoły chrześcijańskie przeciwstawiły się obchodzeniu Halloween wprowadzając Dzień Zaduszny. Święto w 998 roku wprowadził św. Odylon, francuski benedyktyn i przełożony opactwa w Cluny. W XIV wieku wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych zostało wprowadzone do liturgii rzymskiej i upowszechnione w całym Kościele. – Tak chrześcijanie mają ten zwyczaj zabierania wszystkiego co nie swoje i przypisaniu sobie jako, że to ich.
Jako jedne z ważniejszych świąt roku, Samhain obchodzą wyznawcy neopogańskiego Wicca. Słowiańskim odpowiednikiem tego święta są Dziady, który w bardzo podobny sposób obchodzili to święto. Nie wiem jak wy, ale uważam, że tradycyjny zwyczaj spędzania tego dnia jest znacznie bardziej klimatyczny niż jego przerobiona i skomercjalizowana wersja. Myślę, że w przyszłym roku postaram się go spędzić w bardziej pogańskim stylu, wykluczając oczywiście krzywdzenie biednych zwierzątek. Ciekawe jak dzisiaj wyglądałyby nasze "Dziady", gdyby Mieszko I nie wyrzekłby się naszej pierwotnej religii z powodu narastającego zagrożenia ze strony Ottona. Swoją drogą czasami nie mogę pojąć dlaczego Europa, niegdyś całkowicie pogańska dała się tak łatwo schrystianizować. Tak wiem, że historia to jakoś tłumaczy, ale jednak jest to dla mnie rzecz irytująca. Nie powiem ubolewam nad tym. A czasami wnerwia mnie jak słyszę typowe patriotyczne śpiewki, że katolicyzm to nasza pierwotna religia. Nóż w kieszeni mi się otwiera jak to słyszę. 




To światło...
To życie...
Ta siła...
To żniwo...
Wdzięczność.

W świetle czterech księżyców
Rogaty uda się na spoczynek...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

!Uwaga!

Jeśli nie masz zamiaru pozostawić po sobie sensownego komentarza to daruj sobie spamy. Zapewniam cie, że go zignoruję lub skasuje.

Szukaj na tym blogu